Komunikacja internetowa jako sposób walki z przemocą
Światowa pandemia wciąż się rozrasta i coraz łatwiej zauważyć, że nie atakuje ona tylko chorych, gospodarki i szpitali. Izolacja źle odbija się na zdrowiu wielu z nas, zarówno fizycznym jak i psychicznym. Niektórzy bardziej martwią się o samopoczucie domowników niż o samego wirusa – bo czasami humor domowników stanowi dla nich bezpośrednie zagrożenie.
„Rumianki i bratki” reklamuje się jako sklep z naturalnymi kosmetykami, które ratują skórę. Ma on swoją stronę na portalu Facebook i pomimo, że powstała ona dopiero w pierwszej połowie kwietnia, ma już ponad 11 tysięcy obserwujących. Społeczność na stronie jest również bardzo aktywna. Pod postami pełno jest komentarzy, wychwalających markę, a wszędzie można znaleźć same pozytywne recenzje. W tym sklepie nie kupi się jednak ani kosmetyków ani nie dostanie się porad pielęgnacyjnych.
Skąd więc taki rozgłos?
„Rumianki i bratki” jest sklepem fikcyjnym i ma swoje specjalne zastosowanie. Strona powstała, by pomagać ofiarom przemocy domowej, która znacząco wzrosła wraz pojawieniem się pandemii. Zgłaszać się z takimi problemami mogą zarówno kobiety jak i mężczyźni. Wystarczy napisać na fanpage sklepu, aby otrzymać odpowiedź od psycholożek, specjalizujących się w sprawach dotyczących przemocy domowej – dodatkowo od tego momentu pracownicy fikcyjnego sklepu będą co jakiś czas sprawdzać, co dzieje się u osoby, która się zgłosiła. Żeby prosić o wezwanie policji, wystarczy złożyć zamówienie, podając swój adres.
Pomysłodawczynią jest licealistka Krystyna Paszko, która zainspirowała się podobnymi akcjami, zaobserwowanymi za granicą. Zwróciła uwagę, że w czasie pandemii ofiary przemocy nie mają nawet jak wyjść z domu, żeby to zgłosić. Nawet jeśli samo wychodzenie nie jest zakazane, to i tak większość placówek jest pozamykanych.
Według statystyk policyjnych w 2019 roku 88 032 osoby padły ofiarą przemocy domowej. Są to dane uwzględniające jedynie działania przeprowadzone przez policje w ramach procedury „Niebieskie Karty”. Nie uwzględniają więc innych działalności pozapolicyjnych, które również są upoważnione do zwalczania przemocy domowej.
Zmiany wprowadzone w 2020 roku znacząco nasilają zjawiska przemocy. Stres wywołany strachem przed chorobą, utratą pracy czy poczuciem odizolowania gwałtownie wzrasta, a niekończące się wiadomości na temat koronawirusa oraz wciąż rosnące liczby zachorowań i zgonów nikogo nie uspokajają. W takiej sytuacji legalne używki „odstresowujące” takie jak alkohol stają się bardziej popularne.
W wielu miejscach na świecie i również w Polsce, zanotowano wzrost sprzedaży alkoholu w czasie pandemii, a statystyki policyjne z 2019 roku oraz z lat poprzednich wykazały, że najczęściej do przemocy domowej dochodzi gdy napastnik jest w stanie upojenia alkoholowego. WHO zachęciło do ograniczenia dostępności alkoholu na czas pandemii, argumentując to między innymi nasilaniem przez alkohol ryzykownych zachowań, zaburzeń o podłożu psychicznym oraz zjawisk przemocy.
Niektórzy mogą zwrócić uwagę na to, że poziom sprzedaży alkoholu wzrósł też przez to, że pozamykane są wszelkie bary, kluby czy puby. Jest to słuszne spostrzeżenie, aczkolwiek wystarczy w tym przypadku pomyśleć o tym, co można było zobaczyć na ulicach miast na przykład w piątkowe czy sobotnie wieczory. Nie bez powodu w klubach przy dużym ruchu pracuje kilku ochroniarzy, a policja patroluje okolice częściej niż w ciągu dnia. Agresja na ulicach miast występowała w każdy weekend przed pandemią, a czasami nawet w środku tygodnia. Gwałtowny wzrost przemocy domowej tylko pokazuje, co dzieje się w przypadku, w którym osoba ze skłonnościami do agresji zamknięta jest w czterech ścianach wraz z innymi. Dodając do tego otoczkę strachu i paniki, którą rozsiewa ta pandemia, możemy spodziewać się prawdziwego koszmaru domowego.
Nie jest to oczywiście żadne usprawiedliwienie. Takie osoby wciąż łamią art. 207 k.k. który wskazuje, że znęcanie się nie tylko fizyczne ale i psychiczne jest nielegalne, podlega pod przemoc i jest karane. Wyżywanie się na swoich bliskich w sposób agresywny za pomocą słów jest znęcaniem się i łamaniem prawa.
Dlatego taka strona jak „Rumianki i bratki” okazała się wybawieniem dla wielu osób. Sama założycielka zaznacza, że na początku dostawała po 40 zgłoszeń dziennie, a wraz ze zwiększającą się popularnością strony, wzrosły one nawet do 100 zgłoszeń. Przez dużą liczbę potrzebujących, powstała również aplikacja mobilna „Twój Parasol”, która działa w dwóch trybach: jawnym oraz ukrytym. Kiedy jest używana normalnie – pokazuje pogodę. Jeżeli działa w trybie ukrytym: uzyskuje wiedzę na temat przemocy w rodzinie: można prowadzić w niej „notatnik”, w którym umieszcza się zdjęcia oraz nagrania audio lub wizualne. Występują tam również lokalizacje oraz informacje o wszelkich instytucjach i organizacjach pomocowych w zasięgu użytkownika.
Zarówno strona fikcyjnego sklepu jak i aplikacja są bardzo skuteczne w niesieniu pomocy ofiarom przemocy, a żadna z nich nie jest dyskryminowana przez wiek czy płeć. Rosnąca przemoc domowa w trakcie COVID-19 jest niewątpliwie przerażająca i zasmucająca, ale na szczęście nie pozostała niezauważona.
Przemoc psychiczna występuje również w innych rejonach naszego życia. Możemy spotkać się z nią np. w pracy. Kodeks pracy określa takie zachowanie mianem mobbingu.
Właściciele firm mogą jednak zapobiegać takim praktykom, wdrażając systemy powiadamiania, przypominające te występujące na stronie „Rumianki i bratki” oraz w aplikacji „Twój Parasol”. Każdy z pracowników i klientów może anonimowo zgłosić jakiekolwiek podejrzenie mobbingu. Systemy takie często nazywa się „systemem do zgłaszania nieprawidłowości” albo z angielskiego po prostu Whistleblowing. Więcej na ten temat można dowiedzieć się, słuchając TEGO podcastu.